Notatki z podróży

Jarek Strzałkowski na rowerze

Konserwacja łańcucha

Idealnie obsługiwany łańcuch potrafi przeżyć 30 tys km, a obsługiwany bardzo źle – może nie przetrwać nawet 3 tys km (obie liczby prawdziwe). Więc jest o co zabiegać – nawet jeśli jesteś leniem totalnym, to odrobiny pracy przy łańcuchu nie unikniesz, jeśli chcesz więcej jeździć.

Łańcuch zużyty robi się nieco dłuższy (wycierają się tulejki ogniw), więc przestaje pasować do zębatek – „przeskakuje”, zwłaszcza na podjazdach. Co gorsza wydłużony łańcuch wyciera zębatki tak, że nowy łańcuch, założony do wytartych zębatek też będzie przeskakiwał – wtedy razem z łańcuchem trzeba zmieniać także kasetę, a może i blaty na korbie (albo i całą korbę – może wyjść porównywalnie cenowo).

Próbowałem różnych metod i w końcu podszedłem do sprawy metodycznie: najpierw spróbowałem skuteczności metody z 3 łańcuchami (zmienianymi rotacyjnie co ok. 1 tys km) i naprawdę się starałem dbać o czystość. Skutek: dociągnąłem na jednym napędzie do 15 tys km (w tym sporo podjazdów). Dla porównania dla następnego napędu spróbowałem dbać nieco mniej uważnie i nie rotować łańcuchów – wyszło niecałe 10 tys km. Jak dla mnie wniosek z tego eksperymentu jest jednoznaczny: nie ma co się szarpać dla bicia rekordów – 10 tys to wystarczająco dobry wynik, a czas lepiej spędzać na jeździe niż na pucowaniu roweru.

Oczywiście ktoś może powiedzieć, że napęd ma być czysty i już, że nie wypada, że regularne czyszczenie w końcu wchodzi w nawyk, itd. I pewnie ma rację, tyle że ta racja kłóci się z moim lenistwem. Ja wiem, że wkładając czas i wysiłek można napęd wymieniać rzadziej, ale uznałem że 10 tys km to dość i nie muszę starać się bardziej 🙂

Mój program minimum, pozwalający osiągać 10 tys km przebiegu na jednym napędzie, wygląda następująco:

  • Często łańcuch wycierać, ma być suchy – bez wody i lepkiego brudu. Jesienią i zimą – prawie codziennie (po każdej jeździe po mokrym), latem w razie potrzeby, ale powiedzmy, że nie rzadziej niż raz w tygodniu. Wystarczy stary t-shirt lub ścierka kuchenna (ok. 1zł za sztukę) – sama lub lekko zwilżona jakimś odtłuszczaczem. Oprócz łańcucha trzeba też czyścić kółka przerzutki oraz zębatki – fachowcy mówią, że mają błyszczeć, mnie wystarczy żeby brudem nie zarastały. Takie regularne wycieranie nie ma powodu, by trwało dłużej niż minutę.
  • Okresowo robić łańcuchowi gruntowną kąpiel, tak by pozbyć się ściernego brudu z wnętrza tulejek. W zimie to powinno być nawet raz na kilka tygodni, latem jak go będzie słychać. Sprawdzonym sposobem jest „shake” (wrzucić do butelki pet, zalać benzyną, długo potrząsać, wyciągnąć, wytrzeć, wysuszyć), ale jeszcze lepsza jest myjka ultradźwiękowa. Kiedyś kupiłem takie coś za około 100zł, bo nie doczytałem (że nie wolno stosować do okularów), ale do czyszczenia łańcucha sprawdza się wspaniale.
  • Wytarty, suchy łańcuch trzeba (co któreś wycieranie) nasmarować. Są różne szkoły i wyznania, mnie po testowaniu różnych specyfików najlepiej sprawdza się czerwony („dry”) lub biały („ceramic”) Finish Line w lecie i White Lightning Wet Ride w zimie. Finish Line ma niezłe właściwości czyszczące, a White Lightning okazał się jedynym zimowym smarem, który nie syfi zębatek zasychającą na twardo mazią.
  • Po nasmarowaniu trzeba odczekać chwilę, po czym wytrzeć z łańcucha nadmiar. Po pierwszym przejeździe (na następny dzień?) wycieranie koniecznie powtórzyć.

Czyli w skrócie: często wycierać, nieco rzadziej smarować, raz na czas gruntownie kąpać i mieć w rezerwie te parę stówek na wymianę napędu (łańcuch, kaseta, korba) gdy w końcu poprosi.