Notatki z podróży

Jarek Strzałkowski na rowerze

Rowerowy uchwyt na komórkę

Gdy używasz komórki jako mapy, to trzymanie jej np. w kieszeni to nieporozumienie. Trzeba mieć łatwość zerkania na mapę, bez odrywania wzroku na zbyt długo od drogi – musisz mieć jakiś uchwyt.

Pierwsze próby znalezienia czegoś sensownego doprowadziły mnie do zakupu takiego cuda:

które okazało się totalnym nieporozumieniem: było duże, nieporęczne, ekran drgał na najmniejszych wybojach – zdjąłem to w cholerę po dwu przejazdach.

Druga próba była już bardziej udana:

czyli torba mocowana na górnej rurce ramy, gdzie komórka była mocowana na górnej klapie tej torby.

Zalety: sensowna amortyzacja komórki i możliwość ładowania w trakcie jazdy (z powerbanku trzymanego w tej torbie). Wady: dość skomplikowane „wyplątywanie” komórki z tej kieszeni (gdy np. chcesz po drodze wstąpić do sklepiku), oraz zbyt duży rozmiar – mnie po prostu ona przeszkadzała na ramie. Problematyczne dla mnie też było samo położenie komórki – na tyle nisko, że wpatrywanie się w mapie na ekranie wymagało skupiania wzroku, tak że szybkie „zerknięcia” były utrudnione.

W następnym podejściu pewnie bym spróbował jednego z rozwiązań ze sztywnym mocowaniem, np:

Ale zapewne bym się zawiódł, bo sztywne mocowanie będzie kiepskie na wertepy, które na rowerze lubię. Ewentualnie wybrałbym taki uchwyt, gdzie mocowanie jest co prawda sztywne, ale minimalną amortyzację zapewnia dodatkowa obudowa (np. system QuadLock, gdzie odpowiedni zaczep przykleja się na stałe do futerału zakładanego na komórkę). Ale ciągle miałem wątpliwości.

I wtedy trafiłem na taki film:

który mnie zachwycił! To po pierwsze była opowieść praktyka (po wyjeździe rowerowym po Nepalu), a po drugie uchwyt, który pokazywał, ewidentnie ma przemyślaną kwestię amortyzacji na dużych wybojach – połączenie futerału z rowerem nie jest sztywne, tylko ma uchylny, sprężynujący „zawias”.

Nazywa się toto „Topeak DryBag” i przy bliższym poznaniu dalej zyskiwało: jest naprawdę wodoszczelne (podwójne zamknięcie: nie tylko zaciskane, ale jeszcze zawijane, jak np. w sakwach wodoszczelnych), futerał można odpiąć od roweru jednym ruchem, a odpowiednie „okienko” z tyłu futerału umożliwia robienie zdjęć komórką bez wyjmowania jej z futerału.

Kupiłem go, z czasem dorobiłem się uchwytów pod ten futerał na każdy swój rower (obecnie można taki uchwyt kupić za kilka złotych w https://www.dobrerowery.pl/), używam od lat i jestem bardzo zadowolony.

Zalety:

  • Wodoszczelność – nowsze komórki niby są choć trochę wodoszczelne same z siebie, ale ten pokrowiec daje absolutny spokój. Nawet w największym deszczu o nic się nie martwię.
  • Zdjęcia wykonywane komórką bez wyjmowania z futerału nic nie tracą na jakości (foliowe okienko jest naprawdę przeźroczyste).
  • Sprężynujące mocowanie świetnie amortyzuje duże wyboje, a przemyślane wszycie „zawiasu” w plecy futerału powoduje, że telefon siedzi pewnie, bez „majtania się”.
  • Komórkę w futerale łatwo wziąć ze sobą – łatwo się wypina i mieści się w kieszeniu.
  • Futerał nie przeszkadza ani w używaniu ekranu dotykowego ani w płatnościach NFC, a boki futerału są miękkie na tyle, by bez problemu naciskać boczne guziki komórki.
  • Nie muszę wyciągać telefonu z futerału żeby porozmawiać. Mój głos przez telefon jest podobno nieco przytłumiony, ale ja słyszę drugą stronę bardzo dobrze. Generalnie da się rozmawiać. Wyciągam telefon z futerału tylko do dłuższych rozmów.
  • Futerał można umocować do roweru na dwa sposoby (pionowo lub poziomo), co ma znaczenie gdy komórka ma ekran LCD (nie amoled) a Ty używasz okularów polaryzacyjnych.
  • W przypadku wywrotek uchwyt u mnie się nie łamał, tylko wypinał futerał. Telefon nawet jak trochę przeleciał, to upadek dzięki futerałowi był nieszkodliwy.
  • Wykonanie futerału jest bardzo solidne – zniósł bardzo dużo bez żadnych strat.
  • Nawet jeśli nie trafisz futerału dedykowanego na Twój model telefonu, to nie musi to być problemem – odpowiednie „okienko” pod obiektyw aparatu łatwo uzyskasz nie tracąc wodoszczelności, dzięki temu, że rzep zapięcia jest umocowany do folii pokrowca na brzegach. Delikatnie operując nożyczkami zrobiłem takie okienko w moim drugim pokrowcu.

Wady:

  • Futerał MUSI być biały. Sprawdzone eksperymentalnie (miałem okazję przed kupnem drugiego futerału), że na upale telefon w czarnym futerale „gotuje się” dużo wcześniej niż w białym.
  • Nawet w białym futerale duży upał (powyżej 40 stopni) jest problemem – niestety szczelna konstrukcja futerału oznacza, że wystawiony na słońce czarny ekran telefonu, oddaje ciepło jeszcze trudniej. Telefon potrafił się przegrzewać tak, że czasem musiałem go zdejmować z kierownicy i chować do środka sakwy. Z drugiej strony aparat fotograficzny, schowany w sakiewce na ramie, w takich warunkach też się gotował…
  • Folia futerału z czasem się degraduje. Żółknie:

    a po 5 latach zauważyłem drobne pogorszenie jakości zdjęć robionych telefonem bez wyjmowania z futerału.
  • W tym futerale nie użyjesz odblokowania czytnikiem linii papilarnych.
  • W tym futerale nie za bardzo podepniesz do komórki słuchawki przewodowe. Ale czy to na pewno wada?
  • Trudno się ładuje telefon w trakcie jazdy. Jest to możliwe, ale kłopotliwe (warunek: równa droga i poziome ułożenie futerału).
  • Da się pisać SMSy w trakcie jazdy. Są sytuacje gdy wydaje się to zaletą i kilka razy skorzystałem z takiej możliwości, ale to jednak cholerna nieostrożność – może i lepiej by było, gdyby się nie dało 🙂

Na tyle dobrze używa mi się tego Drybaga, że mój kolejny telefon dobierałem tak, żeby właśnie do futerału pasował.


Niestety z najnowszym telefonem już nie było tak dobrze – urósł strasznie. Na tyle mocno, że większy futerał DryBag stał się wręcz absurdalnie wielki i niestety niezbyt dobrze dopasowany. Dlatego do nowego telefonu kupiłem już QuadLock.

Wady:

  • Obrzydliwie drogi (etui + uchwyty na dwa rowery + pokrywka przeciwdeszczowa to aż 469zł – masakra!).
  • Dedykowane etui jest tylko dla niektórych telefonów (w tym do mojego), a to dzięki temu etui jestem spokojny o stabilne mocowanie telefonu na kierownicy (można też kupić przyklejany adapter, ale to nie to).
  • Etui jest trudno zdejmowalne, a jest spore – noszenie tak telefonu jest realne (robię tak od pół roku), ale to trochę jak noszenie cegły w kieszeni – nieco tęsknię za mniejszym telefonem.
  • Żenujące reklamy w sieci (alternatywy są w nich przedstawiane jako „looking cheap” – co za geniusz to wymyślał…).

Zalety:

  • System mocowania jest wygodny w użyciu a zapięcie trzyma pewnie – bez żadnych wątpliwości, czy dobrze się zapięło (wyraźne „klik” gdy zaskoczy).
  • Na żadnych wybojach jak dotąd nie miałem obaw o telefon – mocowanie jest sztywne (w odróżnieniu od DryBaga), ale całość wydaje się nieźle wygaszać drgania.
  • Etui na telefon chroni go naprawdę dobrze – także przed upadkami nierowerowymi.
  • Gdy nie zakładasz silikonowej osłonki przeciwdeszczowej, to działa odblokowywanie odciskiem palca, obiektywy aparatu nie są niczym zasłonięte, możesz telefon ładować. To jednak jest wygodne.
  • Osłonka przeciwdeszczowa jest dobrze spasowana, nie przeszkadza bardzo, a z deszczem radzi sobie dobrze; fajnym pomysłem jest faktura strony wewnętrznej, dotykającej ekranu – nie „przylepia się”, co w DryBagu bywało uciążliwe, zwłaszcza jak do środka dostała się choć kropelka wody.
  • Telefon nie jest zamknięty – wydaje się, że nie grzeje się tak na słońcu jak w DryBagu (ale jeszcze nie miałem okazji do testów w albańskim skwarze).

Czy QuadLock jest dobry? Tak, sprawdza się. DryBag był rozwiązaniem lepszym, ale rozrost telefonu nie dał wyboru.