Dzie\u0144 4: 77km<\/strong>
\nRano \u0142adne s\u0142o\u0144ce i umiarkowany wiatr w twarz- jedziemy po p\u0142askim asfalcie, z dalekim Kaukazem na horyzoncie.
\n
\nDelikatnie nudnaw\u0105 drog\u0119 urozmaica „rezydencja patryjarchy” na wzg\u00f3rzu:
\n
\nale przede wszystkim cieszymy si\u0119 jak dzieci z rosn\u0105cych przy drodze „egzotycznych” owoc\u00f3w:
\n<\/p>\nZaczynaj\u0105 si\u0119 wzg\u00f3rza, ale ci\u0105gle droga jest na tyle ma\u0142o charakterystyczna, \u017ce jako\u015b nie mamy okazji zatrzyma\u0107 si\u0119 na drugie \u015bniadanie. Tak \u017ce gdy w ko\u0144cu doje\u017cd\u017camy do Zugdidi ok. 13.00, to wi\u0119kszo\u015b\u0107 jest na tyle padni\u0119ta, \u017ce decydujemy: najpierw obiad, potem zwiedzanie. Obiad w knajpce, gdzie siedzimy ko\u0142o wi\u0105zki \u017cywych kurczak\u00f3w – le\u017c\u0105 sobie ciche, powi\u0105zane \u0142apkami i czekaj\u0105 a my obok jemy.<\/p>\n
Zwiedzanie to miejscowy pa\u0142acyk:
\n
\ni bazar. Na bazarze t\u0142um, gadatliwi podchmieleni i pierwszy, przelotny deszcz.<\/p>\n
Przy wyje\u017adzie z miasta, o zmroku – drugi deszcz, kt\u00f3ry w cz\u0119\u015bci przeczekujemy, a potem po prostu jedziemy w deszczu. A potem przez noc, g\u0142\u00f3wn\u0105 drog\u0105 (z umiarkowanym ruchem), a\u017c do domu, gdzie dziwn\u0105 mieszank\u0105 j\u0119zyk\u00f3w prosimy gospodarzy o wod\u0119 do work\u00f3w, a potem odbijamy w poln\u0105 drog\u0119 nad strumykiem, gdzie rozbijamy namioty.<\/p>\n
\nDzie\u0144 5: 78km<\/strong><\/p>\nBudz\u0119 si\u0119 przed \u015bwitem i k\u0105pi\u0119 si\u0119 w strumyku. Wreszcie! Strumyk s\u0142abo nadaje si\u0119 do k\u0105pieli bo brzegi b\u0142otniste i strome, ale jak si\u0119 bardzo chce, to mo\u017cna.<\/p>\n
\u015aniadanie mamy z widokami i\u015bcie kr\u00f3lewskimi – Kaukaz jest ju\u017c ca\u0142kiem blisko:
\n
\ntak, \u017ce po \u015bniadaniu kierunek jest oczywisty – w g\u00f3ry:
\n
\nOstatnie 15 km r\u00f3wnego, gdzie ogl\u0105damy w szczeg\u00f3lno\u015bci jak tu wygl\u0105daj\u0105 cmentarze – takie jakby miasteczka przy drodze:
\n
\n<\/p>\n
Za Ivari zaczyna si\u0119 kraina wielkich rzek:
\n
\ni podjazd\u00f3w, do kt\u00f3rych wszyscy ju\u017c troch\u0119 si\u0119 st\u0119sknili:
\n
\n
\nPi\u0142ujemy sobie te podjazdy a\u017c do zapory. „Najwy\u017cszej na \u015bwiecie”:
\n
\nWyje\u017cd\u017camy do budynku nad zapor\u0105 i trzeba przyzna\u0107 \u017ce robi wra\u017cenie. Ciekawostk\u0105 jest, \u017ce z do\u0142u zapory wyp\u0142ywa tylko niewielka cz\u0119\u015b\u0107 rzeki – wi\u0119kszo\u015b\u0107 leci 2.5km tunelem pod g\u00f3rami, do elektrowni wodnej.<\/p>\n
Ko\u0142o zapory jest bar, gdzie jemy wczesny obiad. Oczywi\u015bcie piero\u017cki chinkali, co daj\u0105 du\u017co si\u0142 do peda\u0142owania. A do pe\u0142ni szcz\u0119\u015bcia jeszcze z ty\u0142u baru jest umywalka, gdzie mo\u017cna umy\u0107 g\u0142ow\u0119 i ogoli\u0107 si\u0119. Ach!<\/p>\n
Szybki zjazd do drogi i znowu pi\u0142owanie pod g\u00f3r\u0119:
\n
\nDoje\u017cd\u017camy do jeziora (stworzonego tam\u0105) i jedziemy drog\u0105 kr\u0119c\u0105c\u0105 si\u0119 po stromych zboczach doliny
\n
\nDroga jest r\u00f3wna, ale warto uwa\u017ca\u0107 na spadaj\u0105ce kamienie:
\n
\n
\ni pas\u0105ce si\u0119 przy drodze zwierz\u0119ta:
\n
\nTyle \u017ce zar\u00f3wno \u015bwinki jak i spadaj\u0105ce na drog\u0119 kamienie, to tak naprawd\u0119 nasi sprzymierze\u0144cy. To w\u0142a\u015bnie dzi\u0119ki nim kierowcy tutaj je\u017cd\u017c\u0105 tak ostro\u017cnie – po prostu nie wiedz\u0105 co b\u0119dzie za zakr\u0119tem, wi\u0119c uwa\u017caj\u0105. Przy okazji tak\u017ce na nas \ud83d\ude42<\/p>\n
W knajpce przydro\u017cnej drugi obiad (chachapuri).
\n
\nPrzyjemne miejsce na odpoczynek. Kot dr\u0105cy si\u0119 o jedzenie, s\u0142oneczko przyjemnie grzej\u0105ce w twarz przy stoliku, w sklepiku ciasta, kulturalne wc i nieco dziwne otoczenie:
\n
\nA potem dalej w\u0105sk\u0105 dolin\u0105:
\n
\nJedziemy do zmroku – Longin znajduje super miejsc\u00f3wk\u0119 przy potoku spadaj\u0105cym do rzeki, tu\u017c przed wiosk\u0105 Shdikhiri.
\nJeszcze kolacja i k\u0105piel w potoku, tym razem k\u0105piel taka sobie, bo doj\u015bcie do g\u00f3rskiego potoku skomplikowane na tyle, \u017ce kalecz\u0119 si\u0119 nieco. I oczywi\u015bcie w krzakach znowu \u0142api\u0119 tysi\u0105ce drobnych rzep\u00f3w.<\/p>\n
\nDzie\u0144 6: 46km<\/strong>
\nI znowu ca\u0142y dzie\u0144 podjazd\u00f3w, tym razem z perspektyw\u0105 wygodnego noclegu w hotelu w Mestii. Dzie\u0144 rozpoczyna si\u0119 pochmurnie i zimno (12 stopni), ale z czasem si\u0119 rozpogadza.<\/p>\nJest pi\u0119knie: kolejne wioski, kolejne zakola w\u0105skiej doliny i kolejne wielkie, o\u015bnie\u017cone szczyty.
\n
\n
\nW mi\u0119dzyczasie droga z asfaltowej robi si\u0119 betonowa, ale to nie jest z\u0142a zmiana. W tym klimacie beton wydaje si\u0119 praktyczniejszy – wygl\u0105da na mocny, ale wierzchni\u0105 warstw\u0119 \u0142ata si\u0119 z u\u017cyciem prostych narz\u0119dzi.
\n
\nI w ko\u0144cu Mestia:
\n
\nczyli ca\u0142kiem spore, nastawione na turyst\u00f3w miasto. Z mi\u0142ymi knajpkami, sklepami z pami\u0105tkami i bardzo wygodnym a niedrogim pensjonatem. Jest wino do obiadu, wieczorem piwo i opowie\u015bci o poprzednich wyjazdach, a w pensjonacie gor\u0105cy prysznic i internet.<\/p>\n
I dzi\u0119ki internetowi wiemy, \u017ce chyba to by\u0142 ostatni dzie\u0144 pochmurnej pogody – \u017ce chyba b\u0119dziemy mieli fuksa i od rana b\u0119dzie pi\u0119knie. \u017be g\u00f3ry przejedziemy z pi\u0119knymi widokami. Sprawdzi\u0142o si\u0119!
\n<\/p>\n
\nCz\u0119\u015b\u0107 3\/4: Swanetia<\/a><\/p>\n","protected":false},"excerpt":{"rendered":"Cz\u0119\u015b\u0107 2\/4: Kulevi – Mestia. (cz\u0119\u015b\u0107 1\/4: Kutaisi – Kulevi) Dzie\u0144 4: 77km Rano \u0142adne s\u0142o\u0144ce i umiarkowany wiatr w twarz- jedziemy po p\u0142askim asfalcie, z dalekim Kaukazem na horyzoncie. […]<\/p>\n","protected":false},"author":1,"featured_media":646,"comment_status":"open","ping_status":"open","sticky":false,"template":"","format":"standard","meta":{"_monsterinsights_skip_tracking":false,"_monsterinsights_sitenote_active":false,"_monsterinsights_sitenote_note":"","_monsterinsights_sitenote_category":0,"footnotes":""},"categories":[7,6],"tags":[],"_links":{"self":[{"href":"https:\/\/blog.jarstr.pl\/wp-json\/wp\/v2\/posts\/532"}],"collection":[{"href":"https:\/\/blog.jarstr.pl\/wp-json\/wp\/v2\/posts"}],"about":[{"href":"https:\/\/blog.jarstr.pl\/wp-json\/wp\/v2\/types\/post"}],"author":[{"embeddable":true,"href":"https:\/\/blog.jarstr.pl\/wp-json\/wp\/v2\/users\/1"}],"replies":[{"embeddable":true,"href":"https:\/\/blog.jarstr.pl\/wp-json\/wp\/v2\/comments?post=532"}],"version-history":[{"count":2,"href":"https:\/\/blog.jarstr.pl\/wp-json\/wp\/v2\/posts\/532\/revisions"}],"predecessor-version":[{"id":1100,"href":"https:\/\/blog.jarstr.pl\/wp-json\/wp\/v2\/posts\/532\/revisions\/1100"}],"wp:featuredmedia":[{"embeddable":true,"href":"https:\/\/blog.jarstr.pl\/wp-json\/wp\/v2\/media\/646"}],"wp:attachment":[{"href":"https:\/\/blog.jarstr.pl\/wp-json\/wp\/v2\/media?parent=532"}],"wp:term":[{"taxonomy":"category","embeddable":true,"href":"https:\/\/blog.jarstr.pl\/wp-json\/wp\/v2\/categories?post=532"},{"taxonomy":"post_tag","embeddable":true,"href":"https:\/\/blog.jarstr.pl\/wp-json\/wp\/v2\/tags?post=532"}],"curies":[{"name":"wp","href":"https:\/\/api.w.org\/{rel}","templated":true}]}}