{"id":552,"date":"2015-07-06T00:00:00","date_gmt":"2015-07-05T22:00:00","guid":{"rendered":"https:\/\/blog.jarstr.pl\/2015\/07\/06\/longinada-walia-2015-dzien-7-swansea\/"},"modified":"2022-05-05T16:19:32","modified_gmt":"2022-05-05T14:19:32","slug":"longinada-walia-2015-dzien-7-swansea","status":"publish","type":"post","link":"https:\/\/blog.jarstr.pl\/2015\/07\/06\/longinada-walia-2015-dzien-7-swansea\/","title":{"rendered":"Longinada Walia 2015 – dzie\u0144 7: Swansea"},"content":{"rendered":"

Parking gdzie si\u0119 rozbili\u015bmy jest w lesie, w pobli\u017cu potoku i \u015bcie\u017cek konnych i rowerowych. Podobno strumie\u0144 czy\u015bciutki, ale ostatecznie z Mateuszem wczoraj poszli\u015bmy spa\u0107 brudni. W pobli\u017cu s\u0105 toalety, ale pono\u0107 zamkni\u0119te.<\/p>\n

Rano znowu pada. W deszczu id\u0119 szuka\u0107 tych toalet – mo\u017ce ju\u017c otwarte? Otwarte – ciep\u0142a woda, zamkni\u0119cie – w umywalce te\u017c da si\u0119 umy\u0107. \u015aci\u0105gam te\u017c na k\u0105piel Mateusza. I tak poma\u0142u rozkr\u0119ca si\u0119 poranek.<\/p>\n

Miejsce jest urocze tak\u017ce w deszczu. Jest tu ogr\u00f3d (jeszcze kilka lat temu prywatny, obecnie przekazany gminie), w tym deszczu wygl\u0105daj\u0105cy tajemniczo przez furtk\u0119 w kamiennym murze:
\n
\n
\nW pobli\u017cu s\u0105 lasy, parki, urokliwe drogi pozwalaj\u0105ce na d\u0142ugie spacery nad pobliskie (1.5km) morze. Gdy otwieraj\u0105 kawiarni\u0119, to kusimy si\u0119 na kaw\u0119 i ciacho w rustykalnych klimatach:
\n<\/p>\n

Powtarza si\u0119 sytuacja z wczoraj – w padaj\u0105cym deszczu poranek si\u0119 przeci\u0105ga, tak \u017ce wkr\u00f3tce jest decyzja: dzie\u0144 zaczynamy od busa. W dwu grupach: pierwsza do Carmarthen, druga do Swansea. Ja z Mateuszem leniwie zabieramy si\u0119 z grup\u0105 p\u00f3\u017aniejsz\u0105.<\/p>\n

W Swansea nadal pada, ale jakby troch\u0119 si\u0119 przeja\u015bnia. Samo miasto nie kusi w og\u00f3le – po zjedzeniu czego\u015b zgrubsza podobnego do lasagne w kawiarni przy hipermarkecie, wyje\u017cd\u017camy z Mateuszem w drog\u0119. Na razie sami – reszta drugiej grupy nie kwapi si\u0119 na jazd\u0119 w deszczu, pierwsza jeszcze nie przyjecha\u0142a. A deszcz jakby przestaje pada\u0107 – zdecydowanie da si\u0119 jecha\u0107.<\/p>\n

Wyjazd ze Swansea jest okropny – niby jest \u015bcie\u017cka rowerowa, ale wzd\u0142u\u017c ruchliwej drogi. Niby chwilami od niej odbija, ale szybko wraca, chwilami wr\u0119cz prowadz\u0105c zdewastowanym chodnikiem wzd\u0142u\u017c drogi. M\u0119cz\u0105ce to, tak \u017ce uczepiam si\u0119 odbicia w „\u017c\u00f3\u0142t\u0105” drog\u0119. Niepotrzebnie – boczna droga okazuje si\u0119 nieprzyjemnie ruchliwa, a jak potem uwa\u017cniej sprawdzi\u0142em na mapie, \u015bcie\u017cka wkr\u00f3tce zbacza\u0142a w pustkowia. Eh.<\/p>\n

W Neath wje\u017cd\u017camy na t\u0119 sam\u0105 \u015bcie\u017ck\u0119, co j\u0105 porzucili\u015bmy za Swansea. Znaczy si\u0119 staram si\u0119 wjecha\u0107, co okazuje si\u0119 nie ca\u0142kiem proste – kr\u0105\u017cymy po uliczkach centrum handlowego a \u015bcie\u017cki co tu ma by\u0107 – nie wida\u0107. W ko\u0144cu cierpliwie namierzaj\u0105c zgub\u0119 znajdujemy: jest pod nami – prowadzi nad kana\u0142em.<\/p>\n

I od tego momentu zacz\u0119\u0142a si\u0119 zupe\u0142nie inna, superprzyjemna droga. W dolinie id\u0105 dwie drogi po zboczu – jedna g\u0142\u00f3wna, druga boczna. Mi\u0119dzy nimi rzeka, a obok niej, kilka metr\u00f3w powy\u017cej – kana\u0142. A ko\u0142o kana\u0142u \u015bliczna, \u017cwirowa \u015bcie\u017cka.
\n
\n
\n
\n<\/p>\n

Jedzie si\u0119 doskonale. Jazda po idealnie p\u0142askim jest mi\u0142\u0105 odmian\u0105 po ostatnich dniach, cisza, spok\u00f3j (raz tylko spotkali\u015bmy 3 kajakarzy), nawet nie przeszkadza za bardzo gdy deszcz wraca.<\/p>\n

Ale si\u0119 sko\u0144czy\u0142o: \u015bcie\u017cka przegrodzona furtk\u0105 przeciwrowerow\u0105. Trudno – zje\u017cd\u017camy na drog\u0119 i od razu zaczyna si\u0119 podjazd. I niestety deszcz si\u0119 wzmaga. Wkr\u00f3tce same spodnie hydrofobowe nie wystarczaj\u0105 – trzeba do kurtki za\u0142o\u017cy\u0107 te\u017c spodnie ortalionowe, tak \u017ce mo\u017ce nie mokniemy za bardzo, ale wszystko dooko\u0142a jest mokre i szare, a do tego ci\u0105gle pod g\u00f3r\u0119 – ci\u0119\u017cko Mateuszowi o przyjemno\u015b\u0107 z jazdy.<\/p>\n

Ca\u0142kiem sm\u0119tnie robi si\u0119 na drodze za Glyn-Neath. W ci\u0105g\u0142ym deszczu mamy ci\u0105g\u0142y podjazd (w sumie 200m w pionie). W ko\u0144cu doje\u017cd\u017camy na szczyt wzniesienia, ale trudno o optymizm – do noclegu ci\u0105gle daleko (17km), najwi\u0119ksze podjazdy ci\u0105gle przed nami, a do tego z powodu p\u00f3\u017anego startu robi si\u0119 ju\u017c do\u015b\u0107 p\u00f3\u017ano. A do tego wszystkiego widz\u0119, \u017ce tylne ko\u0142o mi si\u0119 coraz bardziej krzywi – nie m\u00f3wi\u0119 o tym Mateuszowi, ale oczywi\u015bcie martwi\u0119 si\u0119.<\/p>\n

I wtedy dzwoni Piotrek – ich bus ma wkr\u00f3tce zgarn\u0105\u0107 w Pontneddfechan (czyli pojechali g\u0142\u00f3wn\u0105 drog\u0105), kilka kilometr\u00f3w od nas. I od razu \u015bwiat staje si\u0119 pi\u0119kniejszy!<\/p>\n

Umawiamy si\u0119 na parkingu w centrum Hirwaum, gdzie szybko zje\u017cd\u017camy (zjazd po tym d\u0142ugim podje\u017adzie). Przy parkingu pizza (do wyboru by\u0142o jeszcze indyjskie takeaway), kt\u00f3r\u0105 ko\u0144czymy na minute przed busem. A potem ju\u017c tylko podziwianie przez szyb\u0119 jakie podjazdy nas omin\u0119\u0142y w drodze nad jezioro w g\u00f3rach „Breacon Beacons”.<\/p>\n