{"id":599,"date":"2019-06-28T00:00:00","date_gmt":"2019-06-27T22:00:00","guid":{"rendered":"https:\/\/blog.jarstr.pl\/2019\/06\/28\/longinada-grecja-albania-macedonia\/"},"modified":"2019-12-11T14:19:56","modified_gmt":"2019-12-11T13:19:56","slug":"longinada-grecja-albania-macedonia","status":"publish","type":"post","link":"https:\/\/blog.jarstr.pl\/2019\/06\/28\/longinada-grecja-albania-macedonia\/","title":{"rendered":"Longinada: Grecja, Albania, Macedonia"},"content":{"rendered":"

To ten „lekki” wariant wyjazdu z Longinem, tj. ze wsparciem busa. Bus Janusza jedzie ze \u015al\u0105ska, wi\u0119c dzie\u0144 wcze\u015bniej mam wycieczk\u0119 autem z sakwami i spakowanymi rowerami, a potem ju\u017c na lekko, z ma\u0142ymi plecaczkami, jedziemy z Mateuszem na lotnisko w Balicach. Jedziemy do Aten dzie\u0144 wcze\u015bniej ni\u017c Warszawiacy: to dobra alternatywa dla jazdy do Warszawy, z zapasem takim by zd\u0105\u017cy\u0107 bezpiecznie na lot z Modlina. W praktyce w tym wariancie ruszamy w \u015brod\u0119 po po\u0142udniu, zamiast w czwartek rano, a zyskujemy ca\u0142y dzie\u0144 na zwiedzanie Aten.<\/p>\n

A nawet wi\u0119cej ni\u017c dzie\u0144: w \u015brod\u0119 wieczorem idziemy sobie spokojnie przez miasto, ogl\u0105daj\u0105c co si\u0119 da,<\/p>\n

<\/p>\n

zaliczamy musak\u0119 pod Akropolem,<\/p>\n


\n
\ni leniwie idziemy przez wieczorne miasto, tak \u017ce w zam\u00f3wionym przez booking.com
\nhoteliku<\/a> jeste\u015bmy dopiero cich\u0105 noc\u0105.
\n
\nDrzwi otwieramy kodem z maila, na kontuarze pustej recepcji czeka klucz do pokoju, w \u015brodku cisza, czysto\u015b\u0107 i dobry sen. Zdecydowanie warto by\u0142o dop\u0142aci\u0107 st\u00f3wk\u0119 w por\u00f3wnaniu do ta\u0144szej lokalizacji (przyda\u0142 si\u0119 nawyk czytania opinii zaczynaj\u0105c od najgorszych – a tam ludzie pisali o… pluskwach. brrr).<\/p>\n


\n

Dzie\u0144 0: Ateny<\/strong><\/p>\n

Zaczynamy od Akropolu – otwieraj\u0105 go o 8:00, wi\u0119c w kolejce (jeszcze kr\u00f3tkiej) ustawiamy si\u0119 7:40. I wchodzimy na t\u0119 ska\u0142\u0119 g\u00f3ruj\u0105c\u0105 nad miastem:<\/p>\n


\n
\n
\n
\n
\n<\/p>\n

Czy warto by\u0142o? Zdecydowanie tak! To miejsce to jednak centrum wszech\u015bwiata – trzeba go odwiedzi\u0107. Sam Akropol to mn\u00f3stwo ogl\u0105dania, kt\u00f3re z czasem robi si\u0119 coraz trudniejsze – z ka\u017cd\u0105 chwil\u0105 t\u0142um robi si\u0119 g\u0119stszy:<\/p>\n

<\/p>\n

Ale my ju\u017c zobaczyli\u015bmy co chcieli\u015bmy i przez ska\u0142\u0119 Aeropagu schodzimy w d\u00f3\u0142 – do miasta i kolejnych ekspozycji obj\u0119tych biletem za 30 euro.<\/p>\n


\n
\n
\n
\n
\n
\n
\n(pozosta\u0142o\u015bci zegara wodnego w „Wie\u017cy Wiatr\u00f3w”)<\/em><\/p>\n

Robi si\u0119 popo\u0142udnie, skwar taki, \u017ce na otwart\u0105 przestrze\u0144 trzeba wychodzi\u0107 ostro\u017cnie – ostatnie „punkty obwi\u0105zkowe” robimy ju\u017c z wysi\u0142kiem. Z przerw\u0105 na obiad, ale prawdziw\u0105 nadziej\u0105 na odpoczynek jest muzeum Akropolu – nowoczesne, wi\u0119c pewnie klimatyzowane – tam odpoczniemy. Mo\u017cemy tam przej\u015b\u0107 przez Plak\u0119, ale bazarowy t\u0142um nas nie ci\u0105gnie:<\/p>\n

<\/p>\n

Zamiast tego, podczas kr\u00f3tkiej odsapki w cieniu, przegl\u0105dam zabrany wydruk z 3 stron o zwiedzaniu Aten i tam trafiam na zach\u0119caj\u0105cy opis Anafiotiki – miniaturowej dzielnicy mieszkaniowej tu\u017c pod ska\u0142\u0105 Akropolu. I to by\u0142 strza\u0142 w dziesi\u0105tk\u0119 – niesamowicie urokliwe miejsce, gdzie id\u0105c w\u0105skimi chodnikami (bo przecie\u017c nie ulicami), zobaczyli\u015bmy Ateny od naj\u0142adniejszej strony.<\/p>\n

Praktycznie nie ma tam turyst\u00f3w, a mieszka\u0144cy przyja\u017ani – gdy w pewnym momencie mamy w\u0105tpliwo\u015b\u0107, czy przypadkiem w\u0142a\u015bnie komu\u015b na podw\u00f3rko nie wchodzimy, to u\u015bmiechni\u0119ty pan z miot\u0142\u0105 macha na nas i m\u00f3wi, \u017ceby\u015bmy \u015bmia\u0142o przechodzili, \u017ce t\u0119dy na Akropol, itd. W odpowiedzi i my si\u0119 u\u015bmiechamy i w og\u00f3le jest jako\u015b dobrze, swojsko. A mo\u017ce ta swojsko\u015b\u0107 to zas\u0142uga wszechobecnych kot\u00f3w? S\u0105 wsz\u0119dzie, bezstroskie, zadowolone; wsz\u0119dzie te\u017c stoj\u0105 wystawione dla nich miski z wod\u0105. Takie Ateny mo\u017cna zapami\u0119ta\u0107: miasto szcz\u0119\u015bliwych kot\u00f3w i u\u015bmiechni\u0119tych ludzi.<\/p>\n


\n
\n
\n
\n
\n
\n
\n
\n
\n
\n<\/p>\n

I tak docieramy pod muzeum. Nowoczesne, dostojne, zorganizowane. I klimatyzowane. Pal licho, \u017ce ta klima mo\u017ce si\u0119 zem\u015bci\u0107 w nast\u0119pne dni, gdy na rowerze b\u0119dziemy musieli upa\u0142 znosi\u0107 – dzi\u015b ju\u017c koniecznie wymagamy wytchnienia.<\/p>\n


\n
\n
\n
\n
\n
\n
\n<\/p>\n

A potem jest ju\u017c popo\u0142udnie, miasto rozgrzane na maxa stygnie bardzo poma\u0142u  – jeszcze tylko „najlepsza baclava w Grecji” (wed\u0142ug w\u0142a\u015bciciela kawiarni i faktycznie niez\u0142a by\u0142a) i chowamy si\u0119 w parku.<\/p>\n


\n
\n
\n
\n<\/p>\n

Poma\u0142u zmierzamy w stron\u0119 dworca kolejowego i znienacka jeste\u015bmy mijani przez grupk\u0119 \u017co\u0142nierzy z pomponami na butach:<\/p>\n


\nZnaczy si\u0119 trafili\u015bmy na cogodzinn\u0105 zmian\u0119 warty pod Parlamentem.<\/p>\n

Cudaczny rytua\u0142, gdzie dow\u00f3dca we wsp\u00f3\u0142czesnym mundurze z namaszczeniem „koryguje” postaw\u0119 nieruchomych biedak\u00f3w w mundurach cudacznych:<\/p>\n


\nPoprawienie ustawienia karabinu, kitki u beretu, itd. I to wszystko ze \u015bmierteln\u0105 powag\u0105 \ud83d\ude42<\/p>\n

<\/p>\n

Potem przechodzimy przez bezbarwn\u0105 dzielnic\u0119 handlow\u0105 (t\u0142umy, kawiarnie, grajkowie uliczni, restauracje, drogie sklepy – do z\u0142udzenia przypomina to inne europejskie miasta), potem delikatnie niepokoj\u0105c\u0105 dzielnic\u0119 tureck\u0105, a w ko\u0144cu kilka przecznic z bezdomnymi \u015bpi\u0105cymi na ulicach. I dochodzimy na dworzec.<\/p>\n

Grupa warszawska dociera z lotniska z bardzo niewielkim zapasem – zdarzy\u0142o im si\u0119 spore op\u00f3\u017anienie lotu z powodu ewakuacji lotniska w Modlinie (podobno rutynowe: kto\u015b zostawi\u0142 podejrzany baga\u017c). Ale si\u0119 uda\u0142o – szybkie powitanie i pakujemy si\u0119 do poci\u0105gu, gdzie bardzo staramy si\u0119 zasn\u0105\u0107 cho\u0107 na chwil\u0119. Bo reszta grupy rano zaczyna przygod\u0119, podczas gdy ja z Mateuszem mamy za sob\u0105 d\u0142uuuuugi dzie\u0144.<\/p>\n

Przesiadka o 3 nocy wykonana w p\u00f3\u0142\u015bnie, a po dotarciu do Trikali (gdzie Janusz z busem ju\u017c na nas czeka), wi\u0119kszo\u015b\u0107 rzuca si\u0119 spa\u0107 na trawniczku ko\u0142o stacji. Tylko ja z Robertem leniwie skr\u0119camy swoje rowery (wol\u0119 mie\u0107 to ju\u017c z g\u0142owy), a gdy si\u0119 udaje – do\u0142\u0105czamy do \u015bpi\u0105cych. Sen mo\u017ce nied\u0142ugi, ale du\u017co daje.<\/p>\n


\n

Dzie\u0144 1: Metory<\/strong><\/p>\n

Poranek zaczynany niespiesznie – trudno tak od razu o pe\u0142n\u0105 mobilizacj\u0119, zreszt\u0105 zawsze co\u015b wyjdzie. Gdy w ko\u0144cu ruszamy, to od razu pod presj\u0105 czasu – klasztory w Meteorach zamykaj\u0105 o 15:00. Ale m\u00f3wimy sobie, \u017ce jest tam tylko 20km „po p\u0142askim”, wi\u0119c luzik.<\/p>\n

To po p\u0142askim to R\u00f3wnina Tesalska – faktycznie r\u00f3wna idealnie, rozpalona s\u0142o\u0144cem (b\u0142yskawicznie robi si\u0119 41 stopni na kierownicy roweru), z gor\u0105cym wiatrem w twarz. I zbli\u017caj\u0105cym si\u0119 poma\u0142u, widokiem niesamowitych ska\u0142 Meteor\u00f3w:<\/p>\n


\n<\/p>\n

Od Kalambaki solidny podjazd – daje w ko\u015b\u0107 w narastaj\u0105cym szybko upale. Ale wszystko to niewa\u017cne wobec widok\u00f3w.<\/p>\n


\n
\n
\n
\n<\/p>\n

Zwiedzamy pierwszy otwarty klasztor: Rusanu.<\/p>\n


\n
\n
\n
\n<\/p>\n

Zosta\u0142a ju\u017c tylko godzina do zamkni\u0119cia – je\u015bli chcemy zobaczy\u0107 co\u015b jeszcze, to trzeba si\u0119 spieszy\u0107. Z tego wzgl\u0119du (oraz po\u0142udniowego skwaru! termometr na kierownicy pokazuje 45 stopni) wi\u0119kszo\u015b\u0107 wybiera podw\u00f3zk\u0119 busem, ale my twardzi – jedziemy rowerami.<\/p>\n

<\/p>\n

Klasztor \u015aw. Tr\u00f3jcy omijamy, cho\u0107 \u017ca\u0142ujemy, bo wygl\u0105da niesamowicie:<\/p>\n


\n<\/p>\n

i zmierzamy do \u015aw. Stefana:<\/p>\n


\n<\/p>\n

Tam mamy jeszcze do\u015b\u0107 czasu by spokojnie wszystko zobaczy\u0107, ale wychodzimy na styk – za nami ju\u017c si\u0119 brama zamyka.<\/p>\n

Umordowani jeste\u015bmy solidnie. Odrzucamy bez \u017calu pomys\u0142, by zrobi\u0107 teraz jeszcze 40km objazd okolicznych g\u00f3rek i najch\u0119tniej by\u015bmy ju\u017c dzi\u015b, pierwszego dnia, nocowali na campingu. Bo tam by\u0142by prysznic oraz WC – wa\u017cne, bo Mateusza coraz mocniej kr\u0119ci w \u017co\u0142\u0105dku.<\/p>\n

<\/p>\n

Ale Longin jest twardy, a my zgodliwi – dzie\u0144 ko\u0144czymy fajnym przejazdem bocznymi drogami i noclegiem nad rzek\u0105, gdzie pobliska stacja benzynowa z przyjazn\u0105 obs\u0142ug\u0105 (koniecznie chcieli Mateusza poi\u0107 metax\u0105) jest sposobem na ukojenie \u017co\u0142\u0105dka i nabranie czystej wody – do worka k\u0105pielowego i gotowania ry\u017cu. A nocleg nad rzek\u0105 da\u0142 dobry sen.<\/p>\n

<\/p>\n