Tydzień wcześniej podobną trasę miałem jechać z
kolegami z pracy, ale resztki przeziębienia nie pozwoliły. To teraz
nadrobiłem zaległości. Bez pośpiechu ale do przodu i podjazdów od
cholery.

Z licznika: trip time 11h39m, av. 18.28km/h

Wycieczka od 7 rano do 11 wieczorem. Tak, zmęczyłem się 🙂

Pogoda przepiękna choć podobno w Krakowie większość dnia pochmurna.
Troch wiatru w twarz (najpierw południowy, potem wschodni), ale nie
przeszkadzał bo podjazdy osłaniały. A wieczorkiem cisza zupełna, tak że
powrót do domu był zupełnie lajtowy.

Rano 1 stopień powyżej zera, w południe ok. 20, wieczorem 3 (między Skawiną a Tyńcem), ale już nad Wisłą całe 6.