Piątek 16:40 – umawiamy się z kumplami z pracy, że dzisiejszy wieczór spędzimy na Kudłaczach – schronisku górskim najbliżej Krakowa. Grzecznie robię rezerwacje w schronisku i zaklepuję ciepłą kolację z piwkiem. Żeby nie było za łatwo wybieramy najtrudniejszy wariant przejazdu przez Pogórze Wielickie:
To był wymagający przejazd bo bez żadnych rezerw czasu – po prostu jechaliśmy by zdążyć do Pcimia przed zmrokiem. Udało się. Sam podjazd pod Kudłacze był już praktycznie po ciemku. Piwko i kolacja czekały.

W nocy Paweł testuje szalony pomysł pracy zdalnej: z pomocą routerka 3g i tableta do 2 w nocy robi migrację serwisu, więc rano ma prawo być niewyspany – on po zjeździe (początkowo górskim szlakiem przez las) do Trzemeśni jedzie prosto do domu, a my w trójkę wracamy do roboty:

Do Dobczyc pagórków do oporu, potem szybka odległościówka. Na 10:00 jesteśmy w pracy: szybki prysznic i do komputera. Znaczy się wyszła całkiem ładna droga bez konieczności przeznaczenia na to całego dnia. Miłe.