Pozycja na mapie
Mapa, na której jest zaznaczona aktualna pozycja to przecież marzenie. W Harrym Potterze taka była, magiczna, a Ty możesz mieć ją ot tak, w komórce 🙂
Pierwszy raz skorzystałem z tej funkcji dla mapy papierowej: w Bieszczadach, pod koniec długiego dnia, trafiłem na fragment lasu skasowany przez wiatr i leśników. Razem z lasem zniknął szlak i mimo najlepszych chęci nie mogłem trafić na kontynuację. I wtedy przypomniałem sobie, że moja Nokia, choć nie miała tam zasięgu, to potrafiła pokazać pozycję GPS – naniosłem pozycję na mapę i dzięki temu bez trudu trafiłem na właściwą ścieżkę. Niby banalne, ale byłem wtedy z małym synem, a do końca dnia nie zostało zbyt dużo czasu – odnalezienie szlaku przydało się bardzo…
Może i GPS rozleniwia, ale jest cholernie wygodny!
Ale mapy papierowe są lepsze…
Tak, porównanie typowych map sieciowych z typowo turystycznymi, zwykle wypada zdecydowanie na korzyść tych turystycznych. Rzeczy warte zobaczenia są na nich czytelnie oznaczone, po oznaczeniu drogi można poznać rodzaj nawierzchni (np. na mapach wydawnictwa Compass asfaltowe drogi są na żółto) i w ogóle wygodniej się z nich korzysta.
Oraz oczywiście jest kwestia niezawodności: mapa online nie zadziała, gdy nie masz zasięgu, a nawet gdy masz ją załadowaną w wersji offline, to może zdarzyć się „coś”. Np. kiedyś zostałem w Szwajcarii bez żadnej mapy, bo uszkodzenie karty pamięci zniknęło mi mapę w komórce, a załadowanie jej na nowo, w roamingu, kosztowałoby kilkaset złotych. Mapa papierowa nawet podarta i mokra coś pokaże, tymczasem awaria wersji elektronicznej, lub choćby wyczerpanie baterii powoduje, że zostajesz z niczym…
Długo jeździłem z mapami papierowymi, choć miały liczne wady:
- Mapy na dłuższą trasę to już pokaźny pakunek.
- Mapa w mapniku na kierownicy to żagiel – potrafi nieźle hamować pod wiatr.
- Dobra, szczegółowa mapa to zwykle 1:100000 czyli 1km=1cm, co powoduje że „co chwilę” trzeba ją w mapniku przekładać, tak żeby widać było aktualną pozycję.
- W deszczu łatwo o zamoczenia mapy, co dla mapy papierowej zwykle kończy się smutno.
- W ogóle składanie mapy do mapnika jest dla mapy mocno niszczące.
Wszystko się zmieniło, gdy wydawnictwo Compass (najlepsze mapy południowej Polski) zaczęło sprzedawać swoje mapy także w wersji elektronicznej. Były drogie (kilkukrotnie droższe niż papierowe), a dedykowany im program („TrekBuddy”) zupełnie mi nie leżał, ale pokusa była: mogłem mieć swoją ulubioną mapę w wodoszczelnym pokrowcu, z wygodnym przewijaniem zamiast zaginania mapy.
Czyli mamy dobrą, „turystyczną” jakość mapy i niezależność od zasięgu (wersja offline) – pozostała kwestia niezawodności:
Możesz wziąć kilka urządzeń. Np. komórka + garmin, albo jadąc w kilka osób, zadbać by każdy miał jakąś mapę w komórce – raczej jednocześnie się nie zepsują. Możesz też wziąć papierowy „backup” na wszelki wypadek – tak jeżdżę na samotne wyjazdy, z tym, że skoro przez lata mi się ten backup nie przydał, to wożę go coraz bardziej pro forma, w dużej skali, do użycia tylko w razie ostateczności.
A co z problemem wyczerpującej się znienacka baterii? Można wozić ze sobą powerbank – w wersji „lipo” potrafi to być małe, a wydajne urządzonko. Np. mój powerbank 5Ah to maluch mniejszy od komórki, ważący z kabelkiem 124 gramy – takie coś zawsze można gdzieś upchnąć, a pozwala zapomnieć o gniazdku na 2-3 dni.
Po co nagrywać ślad GPS?
Gdy używasz mapy w komórce, to włączenie funkcji nagrywania eliminuje uciążliwą upierdliwkę: zwłokę, czasem nawet kilkunastosekundową, w wyznaczeniu aktualnej pozycji GPS (tzw „złapanie fixa”). Oczywiście stale włączony GPS powoduje, że bateria szybciej się rozładowuje. Ale wystarczy wyłączyć sieć w telefonie (do tego można też dorzucić przełączenie trybu na GSM only i wyłączyć bluetooth), a bez problemu dasz radę nagrywać trasę przez cały dzień i jeszcze zostanie sporo baterii na wieczór.
A do czego można wykorzystać nagranie?
- Track (plik gpx) jest lepszy i prostszy niż notatki – idealnie dokumentuje którędy jechałeś.
- Ułatwia zlokalizowanie miejsc, które Cię w drodze zaciekawiły i być może staną się inspiracją do kolejnych przejazdów.
- Możesz wrzucić trasę na Stravę, co poza „chwaleniem się” znajomym, daje różne ciekawe możliwości, np. motywacyjne porównywanie się z innymi – na tzw. „segmentach”:
sprawdzanie kogo po drodze spotkałeś (i np. chciałbyś podtrzymać znajomość) – FlyBy:
oraz oczywiście najróżniejsze statystyki – automatycznie wyliczane, a potencjalnie ułatwiające planowanie w przyszłości. - Pozwala uzupełnić zdjęcia robione aparatem bez gps (nie komórką) o tzw. geotag, tak by mieć możliwość wyświetlenia na mapie miejsca zrobienia zdjęcia – oj, potrafi się przydać!